Niepokój...
Komentarze: 1
Ostatnio padał deszcz...było mi tak dobrze, szłam sobie ulicą, bez parasolki, nie śpiesząc siem...Chyba nawet o niczym konkretnym nie myślałam, po prostu delektowałam siem chwilą. Potem myslałam o Miłości, o tym, że może coś siem zacznie dziać, że będize pięknie, a nawet jesli nie...to i tak miło o tym porozmyslać. I stało siem coś, co zepsuło mój nastrój. Znaczy chyba nic aż takiego siem nie stało, popłakałam siem - to wszystko...W sumie to nawet bez powodu, tylko jakoś mi ciężko. Czasami nie radze sobie sama z sobą, nie umiem reagować. Może gdybym miała to komu powiedziec było by mi łatwiej...chyba nie powinnam tego tłamsić w sobie - wiem. I wybiore siem w końcu do niej. Nie wiem co ona może mi pomóc...wysłucha mnie i koniec jej pracy. Pani psycholog powie mi 'nie nie moja droga wcale nie ejsteś zła, nie ma ludzi złych' a ja chyba nawet nie będe w stanie siem jej rozesmiac w twarz...No i już na starcie nie ma sensu iść do niej. Chyba tez siem troche tego boje i dlatego to ciągle odkładam...Ale czego ja mam siem niby bać...bo chyba nie siebie samej...?
Dodaj komentarz